Trzeci dzien, wyprawy wygladal najgorzej, rano z godzinnym poslizgiem wyruszylismy ogladac gejzery.
Pierwszy "gejzer" to zwykly niezatkany odwiert gazowy zionacy w gore na kilkanascie metrow opary wody i gazu, ale by sie palilo heh, nie starczylo nam odwagi....
Reszta to ciekawe, blotne gejzery, oczywiscie nie mniej zionace gazem, szczegolnie dalo sie czuc siarkowodor, a bulgotalo bloto z siarka lub z wapnem.
odwiedzilismy po drodze lagune verde, ponoc najladniejsza z lagun, lecz ze wzgledu ze nagle sie zaczelismy spieszyc spedzilismy tam zaledwie 15min... Hiszpanie jechali pospiesznie na autobus do Chile... Pozegnalismy Huana i Carlosa po czym caly dzien jechalismy i jechalismy do Uyuni, po drodze mijajac to wszystko heh i rzeke ,)
Na wieczor dojechalismy do uyuni, dzieki za troske, zlego diabli nie chca, wiec na przyszlosc troszku wiecej cierpliwosci :P