ostatni lot pomimo ladowania miedzy andyjskimi szczytami we mgle zakonczyl sie i jestesmy w chile ,). wczoraj testowalismy wytrzymalosc, po wielu nieprzespanych godzinach i postanowilismy poprawic dystans i przemierzylismy w szerz i wzdluz santiagowskie centrum, z niekrotka przerwa na zapoznanie z chilijskim pivem. po kilku litrowych butlach zobaczylismy santiago noca, ´fontanna byla ladna, nooo ,)´ i zakonczylismy w hostelu z kolumbijczykiem i amerykancem w pokoju.